
Oliebollen mają ciasto wyrabiane i smażone bardzo podobnie do pączków, jednakże są dużo bardziej tłuste i "gumowe". Może to wynika z tego, że prawdziwe pączki robi się na smalcu, a holendrzy używają oleju roślinnego?
Polskie pączki z reguły różnią się nadzieniem, którym jest róża albo inna konfitura, rzadziej budyń, za to ciasto jest chyba zawsze takie same. Oliebollen z kolei nie mają tradycyjnego nadzienia, ale często do ciasta dodaje się rodzynki, marcepan, kawałki jabłek i inne dodatki, co jest świetnym pomysłem i tylko czekam, aż któryś z polskich cukierników to skopiuje. Bardziej wyszukane oliebollen przekrawa się na pół i sprzedaje z dodatkami, którymi są wiśnie, jabłka, budyń, bita śmietana, masa rumowo-rodzynkowa, imbirowa itp, co widać na zdjęciu obok. Tak, ceną także oliebollen biją na głowę polskie pączki :)
Zarówno pączki jak i ich holenderskich kuzynów posypuje się cukrem pudrem, z tym że w Holandii cukier puder dołącza się do pączków w malutkich woreczkach i posypuje się oliebollen tuż przed spożyciem. Są one pokryte taką ilością tłuszczu, że każda ilość cukru rozpuści się na nich szybko, więc dekorowanie ich w cukierni nie ma sensu. Hmm... z tą cukiernią, to troszkę przesadziłem, bo zdecydowana większość oliebollen sprzedawana jest z przyczep ustawionych na mieście, w których często się je na miejscu smaży. Podczas mroźnego wieczoru z dala od domu nie ma to jak zjeść właśnie takiego świeżutkiego i gorącego oliebola... ale polskie pączki i tak są lepsze!
5 komentarzy:
zgadzam się jak najbardziej - 'prawdziwe' pączki są zdecydowanie lepsze. Raz w tygodniu na targu przy mojej ulicy mam okazję kupić berlinerbolen - takie same jak nasze 'prawdziwe' pączki tylko że mniejsze; z nadzieniem do wybory: dżem lub budyń. Zdecydowanie lepsze niż oliebolen! polecam!
W Polsce pączki różnią się w zależności od rejonu Polski. Inne paczki są na Kujawach - z marmoladą albo dzemem, inne są we Wrocławiu (tutaj smaki przywędrowały wraz z przesiedleńcami po wojnie) a jeszcze inne w Warszawie. Tutaj można zjeść pączki z serem, budyniem, rózą, dzemem...
Każdy z nas pewnie poszukuje smaku pączka z dzieciństwa... i żaden nie chce pasować :-)
Istotnie- oliebollen sa twardsze , *gumowe* , przyczyna moze byc sok cytrynowy dodawany do ciasta albo zbyt duza ilosc rodzynek i innych dodatkow. Tak czy inaczej- tesknie za polskimi , puszystymi w srodku paczkami :)
a ja tam bardzo lubię ichniejsze olibollen. szczególnie kiedy w okresie około świątecznym, gdy człowiek zmarznięty po spacerze, kupuje świeże pączusie i do tego mocna, czarna kawa - po prostu pycha.
Mieszkając kiedyś w Holandii, jeszcze za czasów beztroskiej młodości, w okresie poprzedzającym święta Bożego Narodzenia jadłam w Rotterdamie takie właśnie pączki z kawałkami czekolady. Niestety nigdzie nie mogę znaleźć przepisu na takie, które zawierałyby właśnie czekoladę i jeszcze nie spróbowałam zrobić ich po swojemu. Może boję się zepsuć wspomnienia z tego magicznego czasu, kiedy to nic nie mogło zostać przedłużone więc i nawet oilbollen z czekoladą muszą pozostać tylko w mej pamięci.... I tak, jak do tamtych wydarzeń tak i do tamtego smaku mogę wracać tylko pamięcią, odcinając się na moment od otaczającej mnie rzeczywistości, którą stworzyłam, po tym, jak tamte bańki bańki mydlane pękły...... E.
Prześlij komentarz