Większość rowerów zostaje wrzucona (ale świetny dowcip, co nie?), ale zdarza się, że rower zaparkowany tuż nad wodą przewróci się, nawet z powodu podmuchu wiatru. Ponieważ część kanałów nie dzieli od ulic nawet krawężnik, jestem pewien, że co weekend iluś rowerzystów pod wpływem kończy przejażdżkę w wodzie. O ile oni wychodzą z tego bez szwanku, to rower ginie bez śladu.
No ale co Holendrzy z tym robią? Co jakiś czas robią sprzątanie i wyławiają rowery z wody. W Holandii po kanałach pływają barki-odkurzacze, od czasu do czasu można spotkać też specjalny stateczek służący do wyławiania rowerów z wody. Na zdjęciu właśnie widzicie taki widoczek z Amsterdamu. Jest tu cały przemysł przetwórstwa rowerowego - stare rowery są odnawiane i sprzedawane dalej. Jeśli szukasz roweru knajpianego, którego nie będzie szkoda, gdy kumple dla kawału go utopią, albo jesteś na tyle roztargniony, że często zapominasz, gdzie przypiąłeś rower, to taki "refurbished bike" jest całkiem rozsądnym, i do tego tanim, pomysłem. Kto wie, może niektóre rowery przechodzą swoistą reinkarnację i kilka razy w swoim życiu zwiedzają dno kanałów?
2 komentarze:
Ciekawe jest życie rowera w Holandii:-)
Fajowo
Prześlij komentarz