
Rowerzysta jest tu świętą krową mającą zawsze pierwszeństwo. Zauważyłem, że jadąc do pracy odcinek ok. 7 km, zatrzymuję się rzadziej niż co kilometr! Po prostu jadę - i praktycznie poza skrętami w lewo mam zawsze pierwszeństwo i nie zatrzymuję się nigdzie. Rowerzyści są bardzo rozpieszczani w Holandii. Jednak ma to mimo wszystko swą negatywną stronę. Skoro 60% znaków nie dotyczy rowerzystów, to można się łatwo przyzwyczaić także do nieprzestrzegania tych 40%. I dlatego powszechny na ulicach jest widok rowerów jadących pod prąd, czy na czerwonym świetle. Jednak o dziwo nie widziałem tu żadnego poważnego wypadku.
Jeszcze mała dygresja językowa - wspominałem, że niderlandzki jest stosunkowo podobny do niemieckiego i angielskiego, jednak dość często tu występujący przedrostek "uit" z niczym mi się nie kojarzył, aż zacząłem się uczyć wymowy. Otóż "uit" wymawia się "aut" i od razu nasuwa się słuszne skojarzenie z angielskim przedrostkiem "out". Jako ciekawostkę podam na koniec, że samo niderlandzkie słowo "ui" oznacza... cebulę i wymawia się je "au" :)
2 komentarze:
w zeszlym miesiącu swieta krowa jechala na zakupy, wjechala pieknie na rondko sygnalizujac za wczasu zamiar skręcania i co??ano chyba nie byla wystarczajaca swięta bo cham o malo jej nie zabił, bo wcale jej nie przepuścił, wręcz dodal gazu...a drugi samochód tak samo,to bylo by na tyle z poczucia świętości
no wlasnie tej cebuli i jej przeglosow to niestety zaden Polak poprawnie raczej nigdy nie wymowi...po cebuli cie poznaja ;-)
Prześlij komentarz