niedziela, 1 marca 2009

Schiphol airplane crash

Jak pewnie wiecie, kilka dni temu, w środę 25 lutego 2009 niedaleko lotniska Schiphol spadł samolot Turkish Airlines. Lotnisko niby jest w Amsterdamie, a tak naprawdę położone jest między Haarlem i Amsterdamem, a pasy startowe są tak ułożone, że często samolot ląduje w Haarlemie, po czym kołuje w stronę Amsterdamu, gdyby się dało wysiąść wcześniej, to bym miał duużo bliżej :) Ale wracając do tematu - w Krakowie jakoś mieszkałem z dala od wydarzeń wielkiego świata, a w Holandii samolot spadł na ziemię jakieś 3.5 km od mojego biura, podczas gdy ja sobie spokojnie siedziałem w pracy.
Z przyczyn oczywistych teren katastrofy jest ogrodzony i pilnowany, ale Holendrzy całe szczęście zrobili punkt widokowy dla rowerzystów. Dziś był on tłumnie odwiedzany, wśród zwiedzających wyróżniały się dwie nacje: Turcy (bo to ich samolot spadł) i Polacy (jesteśmy wszędzie), tylko że o ile Turcy nie darli się, to Polaków można było poznać po "weź mi k... Piotrek strzel fotkę, taki zajebisty wrak". Na zdjęciu powyżej widać właśnie ten samolot. Co ciekawe "wycelował" on w taki mały trójkąt pola, a kilkadziesiąt metrów wystarczyłoby, żeby samolot spadł na domy, albo na drogę. Całe szczęście, że wylądował tylko na błocie i że większość pasażerów w ogóle nie ucierpiała.
Schiphol to jeden z najruchliwszych portów lotniczych Europy, nic dziwnego, że, chcąc nie chcąc, dochodzi tutaj czasem do tragedii. Najgorszy wypadek lotniczy w historii Holandii miał miejsce 17 lat temu, opiszę go Wam już za parę dni.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Na BBC są zdjęcia i video z akcji ratunkowej tej katastrofy i byłam pod wrażeniem szybkiej reakcji ekipy Holenderskiej. Wyposażenie w wózek na gąsienniacach, który jeździ po takim błocie dla ciężko rannych itp odniosłam wrażenie, że wszystko jest poukładane jak to u Holendrów.

Gregor pisze...

No w lokalnych mediach słychać narzekania na dość chaotyczną akcję ratunkową, ale ciężko mi oceniać, na ile są uzasadnione.

Unknown pisze...

Nie wiem jaka jest wiedza dziennikarzy holenderskich na temat lotnictwa ale w Polsce jest tragicznie. Po katastrofie lotniczej Casy nie ufam informacjom podawanym przez media w sprawach lotnictwa. Rok po katastrofie dali popis swej niekompetencji. A jak słyszę jakie niekompetentne pytania zadają polscy dziennikarze w sprawach lotnictwa czy sprawach technicznych, to wolę sobie pooglądać zdjęcia, najwyżej zobacze korektę w photoshopie:-)
Może i pomoc na Schiphol była chaotyczna ale jak patrze na ilość karetek, ilośc osob w tzw. gotowości, a także inne urządzenia dopasowane do terenu to potrafię sobie wyobrazić jak musi być sprawny system, żeby tak to działało. Zawsze przy takich akcjach ratunkowych wyjdzie, że coś można usprawnić.