Kilka dni temu odbyły się w Polsce wybory, które, jak mi się wydaje, przejdą do historii, choćby z tego powodu, że wśród posłów możemy znaleźć transseksualist(k)ę, naczelnego geja kraju i dwóch murzynów. W Holandii były 4 komisje wyborcze - dwie w Hadze (w ambasadzie), jedna w Amsterdamie (w Domu Polskim) i w Brunssum (też Dom Polski). Jak głosowali Polacy mieszkający w Holandii? Podsumuję tylko trzy osoby, które dostały najwięcej głosów: w Królestwie Niderlandów Polacy oddali razem 2762 ważne głosy, z czego 1273 na Donalda Tuska (46%), 408 na Janusza Palikota (15%) oraz 368 na Jarosława Kaczyńskiego (13%). Pozostali kandydaci zdobyli dosłownie pojedyncze głosy i nie liczyli się w boju. Kaczyński i Palikot zebrali praktycznie wszystkie głosy oddane na ich listy, za to na liście PO widoczne były także głosy na inne osoby poza liderem. Ogółem w Holandii PO zdobyła grubo ponad 50% głosów, RP niecałe 20%, a PiS około 15%.
Zdjęcie obok zostało zrobione w dniu wyborów tuż koło Domu Polskiego w Amsterdamie. W oddali, przed kościołem znajduje się dom Anny Frank, o której to będzie już wkrótce.
