wtorek, 10 stycznia 2012

Największa katastrofa lotnicza

Kontynuując wątek rocznicowo-katastroficzny chciałbym wspomnieć kolejny wypadek w Holandii. Tę katastrofę lotniczą już opisywałem na blogu, samolot cargo po utracie dwóch silników nie był do opanowania przez załogę i spadł na blokowisko Bijlmermeer w Amsterdamie. Akurat kilka dni temu dane mi było odwiedzić miejsce katastrofy, której okrągła dwudziesta rocznica także będzie mieć miejsce w tym roku.
Na miejscu nie widać, że dwadzieścia lat temu wydarzył się tu wypadek, jest tylko dość skromny pomnik (na zdjęciu górnym), który wymienia nazwiska zidentyfikowanych ofiar. Głównym elementem pomnika jest "drzewo, które wszystko widziało". Ponieważ nie było dla mnie jasne, gdzie ten samolot spadł, na podstawie zdjęć dostępnych w sieci (np. tu) zadałem sobie trud zidentyfikowania miejsca katastrofy. Dolne zdjęcie przedstawia współczesne zdjęcie satelitarne fragmentu osiedla z zaznaczonym na czerwono fragmentem bloku, na który spadł samolot. Na górnym zdjęciu, zrobionym tuż przy miejscu wypadku, widać ścianę boczną bloku, która kiedyś łączyła się ze zniszczonym skrzydłem.
Po przeprowadzonym śledztwie, po części w ramach rewitalizacji dzielnicy, zburzono dwa uszkodzone skrzydła bloku. Rewitalizacja nie do końca się udała. Co prawda można tam bezpiecznie spacerować, ale białych ludzi jak na lekarstwo, na ulicach wszyscy mają ciemny kolor skóry. Mieszkania w Bijlmer, także ze względu na odległość do centrum Amsterdamu oraz charakter zabudowy, należą do tańszych w okolicy. Przy pobliskiej stacji metra nad okolicą góruje meczet.
Polecam do przeczytania ciekawy artykuł w Bryle na temat osiedla Bijlmermeer, mimo iż nie do końca zgadzam się z konkluzjami autora o "jednym z modniejszych miejsc do zamieszkania". Moi holenderscy znajomi uważają to osiedle za troszkę ucywilizowane miejsce, ale zdecydowanie nie chcieliby tam mieszkać, pomimo darmowych parkingów, bliskości autostrady i szybkiego dojazdu do centrum Amsterdamu metrem.

3 komentarze:

Richmond pisze...

Widzialam program dokumentalny na ten temat. Wydarzenie, ktorego nie mogli przewidziec mieszkancy bloku.

Anonimowy pisze...

Witam, trafilam do Ciebie przypadkowo i zostane, jesli pozwolisz na dluzej. Fantastyczny blog, w 100% oddaje moj poglad na Holandie (ktora kocham za wszystko) - rzeczowo i spostrzegawczo opisujesz pomaranczowa rzeczywistosc, poprostu czyta sie jednym tchem.
Pozdrawiam
Ania z Burscheid

Sulimir pisze...

Mieszkam w tej okolicy i powiem szczerze że jak się tu rok temu wprowadzałem to miałem obawy - nie ma to miejsce zbyt dobrej renomy. Ale po roku tu mieszkania jestem zadowolony. Co prawda mieszkam z jednym z wybudowanych w 2007 roku szeregowych domków a nie bloku to okolica jest spokojna. Czarna - to prawda choć mam też i sąsiadów białych holendrów. Naprzeciwko mam nawet klub mieszczący się w jednym ze starych parkingów co czasami uprzykrza mi życie ale nie jest źle. Zielono i przestronnie. Darmowe parkowanie a i do metra mam 10 minut pieszo. Zresztą zapraszam na kawę, herbatę lub piwo jak będziesz w okolicy.
Co do artykułu z Bryły ciekawy jest fragment: Obecnie osiedle Bijlmermeer uważane za jedno z modniejszych miejsc do zamieszkania, w którym na mieszkania komunalne trzeba czekać niejednokrotnie 5 lat i więcej - autor chyba nie wie że w Holandii 6 lat to minimalny czas oczekiwania na jakiekolwiek mieszkanie socjalne ;)