niedziela, 8 stycznia 2012

Największa katastrofa kolejowa

Dziś jest ósmy stycznia, niby dzień jak każdy inny, ale dokładnie 50 lat temu w Holandii wydarzyła się największa katastrofa kolejowa w historii tego kraju. Był mglisty zimowy poranek, kiedy pociąg z Rotterdamu do Amsterdamu zjeżdżał z głównej linii kolejowej Rotterdam-Utrecht w kierunku Amsterdamu. Z przeciwległej strony nadjeżdżał pociąg z Utrechtu do Rotterdamu, którego maszynista prawdopodobnie z powodu mgły nie dostrzegł wcześniej żółtego ostrzegającego światła. Gdy zobaczył czerwony sygnalizator bezpośrednio przed skrzyżowaniem linii, zaciągnął hamulec bezpieczeństwa, ale było już za późno. Mimo iż to był dopiero rok 1962, to już wtedy pociągi jeździły dość szybko, w chwili zderzenia jeden pociąg jechał 75 km/h, drugi 100 km/h. W obu pociągach było około 500 ludzi, z czego zginęły 93 osoby, wliczając w to maszynistów.

Po wypadku skrzyżowanie zostało przebudowane na dwupoziomowe, a tamten wypadek do tej pory pozostaje największą kolejową katastrofą w Holandii. W tym roku w miejscu wypadku został odsłonięty mały pomnik upamiętniający to wydarzenie, jednak informacja na ten temat została w mediach zepchnięta na dalszy plan przez najnowsze doniesienia o powodzi na północy kraju. A na zdjęciu muzeum kolejowe w Utrechcie.

Brak komentarzy: