niedziela, 11 września 2011

Open Monumentendag 2011

W mijający właśnie weekend odbył się (już po raz dwudziesty piąty) Open Monumentendag, czyli impreza podobna do polskich Dni Dziedzictwa Kulturowego. W całym kraju ponad 4000 miejsc, które na co dzień są niedostępne, zamknięte albo objęte opłatami wstępu, otwiera swoje podwoje za darmo dla wszystkich. Szacuje się, że w tym roku prawie milion zwiedzających skorzystało z oferty, a rekordy pobił pałac królewski w Amsterdamie, którego w ciągu dwóch dni zwiedziło ponad 25.000 osób.
Co ciekawe, w ofercie są dostępne nie tylko budynki publiczne, jak ratusze, archiwa, muzea, czy kościoły, ale także sporo prywatnych domów i posiadłości, mimo obaw, że niektórzy zwiedzający mogą być tak naprawdę złodziejami oceniającymi potencjalne łupy i zabezpieczenia.
W Haarlemie było dostępnych kilkadziesiąt miejsc, z których najbardziej mnie zainteresowały dwa kościoły, które organizowały wycieczki na wieże oraz dość ciekawe trasy pomiędzy sklepieniem i dachem kościoła. W jednym z tych kościołów (katolickiej katedrze) był przewodnik mówiący, dzięki żonie z Polski, po polsku!
Tuż obok właśnie widok z wieży innego kościoła (protestanckiej katedry) na część rynku w Haarlemie. Widoczne tam budy to bazar, dość często miejący tam miejsce i zdecydowanie psujący to urokliwe miejsce, które bardzo niewiele zmieniło się przez ostatnie 500 lat. Tak - obrazy przedstawiające rynek w Haarlemie z XVI wieku różnią się od współczesnych tylko ubiorem przechodniów oraz brakiem rowerów i kilku szyldów.

3 komentarze:

Jacek pisze...

Grzegorz, to katedra St.Bravo ?
http://mypipeorganhobby.blogspot.com/2008/02/pipe-organ-has-been-my-lifelong.htmlst

Gregor pisze...

St. Bavo, czyli po polsku święty Bawon. W Haarlemie są akurat dwie katedry pod wezwaniem św. Bawona... :)

Anonimowy pisze...

Witam! Ciesze się że trafiłam na twojego bloga. Kocham Haarlem. Jakiś czas temu mieszkałam w tym mieście, wprawdzie przez niezbyt długi czas, ale wystarczający żeby zakochać się na całe życie. Do tej pory udało mi się wrócić tylko raz... Będę odwiedzać bloga żeby podglądać co słychać w Haarlem! Pozdrawiam!