wtorek, 26 października 2010

Przedstawienie teatralne o Polsce

Dziś krótka notka o mającym się wkrótce odbyć przedstawieniu teatralnym dotyczacym Polaków w Holandii. Belgijski reżyser teatralny przedstawa w Holandii sztukę o Polakach, dwoje aktorów to właśnie Polacy. Premiera odbędzie się w Amsterdamie, a potem przedstawienia będą w Rotterdamie, Haarlem, Groningen i Almere. Tytuł to "Oh Polsko".

Wszelkie informacje dostępne pod poniższymi linkami:
http://www.popolsku.eu/kultura/oh_polsko_czyli_polscy_pracownicy_sezonowi_w_teatrze
http://www.polonia.nl/?p=3101

Do zobaczenia w teatrze! :)

środa, 20 października 2010

Afsluitdijk

O holenderskim Planie Delta kiedyś już pisałem. Było to ogromne przedsięwzięcie, szczególnie dla tak małego narodu. W skali całego świata tylko jeden inny kraj podjął się podobnie wielkiego (w przeliczeniu na % PKB) projektu - były to USA wysyłając człowieka na księżyc.
Afsluitdijk (dosłowne tłumaczenie: tama/grobla zamykająca) wpisuje się doskonale w Plan Delta, aczkolwiek została zbudowana kilkadziesiąt lat wcześniej. Bez spoglądania na mapę mało kto wie, że do niedawna Holandia była rozcięta na pół zatoką Morza Północnego sięgającą 100 km na południe i szeroką na około 30 km. Zatoka ta była olbrzymia i Holendrzy ochrzcili ją Zuiderzee (Morze Południowe). Przez długi czas była to jedyna droga morska do Amsterdamu i innych holenderskich portów, ale z biegiem czasu akwen zaczął się zamulać i spłycać. Podczas sztormów i przypływów jednak zatoka wciąż stanowiła olbrzymie zagrożenie dla lądu, gdyż pozwala morskiej wodzie wedrzeć się do wnętrza kraju. Pomysł zamknięcia Zuiderzee tamą pojawił się już w 1667, ale dopiero technika z początku XX wieku pozwoliła na jego realizację. Tamę budowano ponad 6 lat, choć to i tak jest niewiele, gdy weźmie się pod uwagę jej rozmiary. Aflsuitdijk ma długość 32 km, szerokość 90 m i przeciętnie 7,25 m wysokości, została usypana z gliny oraz bloków granitu transportowanych z Niemiec i Szwecji.
Co Holendrzy osiągnęli? Zamienili ogromną zatokę morską na słodkowodne jezioro, jednocześnie obniżając jego poziom, co pozwoliło na osuszenie ogromnych połaci ziemi. Wnętrze swojego kraju było przez to dobrze chronione przed podtopieniami, a zbudowana na tamie autostrada pozwoliła na skrócenie podróży pomiędzy brzegami Zuiderzee nawet o 250 km.
Na zdjęciu powyżej widać właśnie Afsluitdijk i pomnik pomysłodawcy tamy inż. Cornelisa Lely, który niestety nie dożył zakończenia budowy. Aha, to trudne słowo wymawia się mniej więcej "afslautdajk" :)

poniedziałek, 11 października 2010

Planetarium we Franeker

Franeker jest ładnym miasteczkiem położonym we Fryzji, na północy Holandii. Miasteczko nie wyróżniałoby się niczym szczególnym, gdyby nie to, że mieści ono najstarsze działające planetarium na świecie. Nie jest to takie typowe nowoczesne planetarium z projektorem, ale mechaniczny zegar przedstawiający układ słoneczny. Warto podkreślić, że jest to układ słoneczny znany w czasach tworzenia mechanizmu (1774-1781), czyli brakuje w nim niektórych planet, jak np. Uran czy Neptun.
Twórcą planetarium był Eise Eisinga, astronom i matematyk samouk, zawodowo prowadzący biznes czesania wełny. 8 maja 1774 roku miała miejsce koniunkcja planet, która według niektórych ówczesnych kaznodziejów miała doprowadzić do końca świata. Eise się z tym nie zgadzał i chciał pokazać swoim ziomkom, jak naprawdę wygląda układ słoneczny. Swoje planetarium umiejscowił na suficie swojego salonu, a mechanizm napędzający na poddaszu powyżej. To bardzo skomplikowane urządzenie nie tylko obrazuje układ słoneczny, ale i wylicza kwadry księżyca, wschód i zachód słońca, znaki zodiaku, czas astronomiczny itp. Mechanizm jest po dziś dzień bardzo precyzyjny, mimo iż do jego wykonania użyto tylko drewna, gwoździ i sznurków.
Na zdjęciu obok pani z muzeum objaśnia działanie planetarium. Pani ta posługiwała się biegle chyba pięcioma czy sześcioma językami, co takie rzadkie w Holandii nie jest.
W drodze do Franeker musiałem przejechać po Afsluitdijk. W następnymi wpisie napiszę, co ten trudny wyraz oznacza :)