czwartek, 24 czerwca 2010

Mundial

Holendrzy mają fioła na punkcie piłki nożnej. Kamieniczka po lewej stronie zdjęcia była udekorowana już w połowie maja. W tej chwili całe miasta są pomarańczowe, nad wieloma uliczkami (w tym nad tą, przy której mieszkam) wiszą pomarańczowe chorągiewki, latarnie i znaki drogowe są szczelnie poowijane i nawet całe domy zmieniają fasadę na oranje.
Praktycznie każdy śledzi rozgrywki, nie spotkałem się tu jeszcze z opinią, że ktoś nie lubi oglądać "bandy spoconych facetów". Kobiety orientują się, kto z kim w grupie, kto którego dnia gra - zupełne wariactwo. Gdy reprezentacja Holandii gra w godzinach pracy, we wszystkich chyba biurach praca ustaje. Pracodawcy dobrze wiedzą, że gdyby nie zorganizowali oglądania meczu, to większość załogi wzięłaby wolne na popołudnie :) Inną sprawą jest to, że podczas mistrzostw mało kto wyjeżdża na wakacje :)
Cała Holandia się dekoruje, ale w tym roku przoduje w tym małe miasteczko Goirle na południu kraju. Polecam obejrzenie kilku zdjęć stamtąd. Po ulicach wszystkich miast jeżdżą samochody z niderlandzkimi flagami, w sklepach rozdają piłkarskie gadżety, a okna domów są jedną wielką wystawką oranje.
Na razie pomarańczowym idzie całkiem nieźle, po trzech wygranych meczach są jedną z najlepszych drużyn i wielu ich typuje na faworyta. Polacy nie grają, więc kibicuję Holendrom. Przy okazji mistrzostw zorientowałem się, że mimo iż mieszkam tu już ponad dwa lata, kompletnie nie rozpoznaję lokalnego hymnu, no cóż - może kiedyś zapamiętam tę dziwną melodię ;-) Aha, dziś w niderlandzkiej TV był "polski" akcent, bo jednym z gości był Leo Beenhakker :)

wtorek, 22 czerwca 2010

Ptaki w Holandii

Wiele razy zachwycałem się bliskością natury w Holandii. Mimo iż ten kraj praktycznie nie posiada prawdziwie naturalnych, nieprzekształconych przez człowieka miejsc, to czuje się tu bliskość przyrody. Szczególny status w Holandii mają ptaki. Jest ich tu bardzo dużo i w ogóle nie boją się człowieka. Kaczki krzyżówki i łyski robią gniazda gdziekolwiek, często przechodzień ma takie gniazda na wyciągnięcie ręki. Codziennie jeżdżąc do pracy można obserwować sytuację w gnieździe, a później rozwój kaczątek.
Zdjęcie obok obrazuje sytuację, której byłem świadkiem - dwa łabędzie postanowiły posiedzieć na ścieżce rowerowej (ta pokryta kostką, po lewej), czym trochę blokowały ruch, a po jakimś czasie postanowiły przenieść się na jezdnię. W tempie iście spacerowym (chyba 1 krok na minutę) zmierzały w stronę kanału całkowicie blokując ruch na drodze. Dość szybko pojawiło się kilkanaście samochodów i spokojnie czekały, aż ptaki przejdą. Nikt się nie denerwował, nie trąbił, nikt także nie próbował ich przegonić. Dopiero po kilku chwilach, kiedy łabędziom znudziło się blokowanie drogi, kolejka samochodów zaczęła się rozładowywać.
Zdjęcie pokazuje także typowe w Holandii całkowite rozdzielenie samochodów od rowerów, widać też wszechobecną wodę. Dom położony nad wodą i nieoddzielony od niej żadną drogą jest marzeniem każdego Holendra i zyskuje na wartości minimum 50.000 euro!.

piątek, 11 czerwca 2010

Wyniki wyborów w Holandii w 2010

W środę pisałem o odbywających się tego dnia wyborach. Teraz już wiadomo, że wygrali liberałowie VVD, a na drugim miejscu była antyislamska partia PVV Geerta Wildersa. Premierem prawdopodobnie będzie Mark Rutte, który, niestety, jak się właśnie teraz dowiedziałem, jest historykiem i nie ma żony, ani dzieci, a choć media nie piszą, to ja jestem prawie pewien, że ma kota, no bo każdy Holender ma ;-) Życzę Holendrom, żeby historia nie lubiła się powtarzać i żeby ich samotny historyk sprawował się znacznie lepiej niż jego polski odpowiednik. Całe szczęście Mark Rutte nie ma brata bliźniaka :)
Holenderski parlament ma tylko 150 posłów, jest dużo tańszy w utrzymaniu i łatwiej się w nim dogadać niż w przypadku prawie 500 polskich darmozjadów. Przez ostatnie 30 lat prawie bez wyjątku rządzili chrześcijańcy demokraci, którzy teraz stracili aż 20 posłów. W Holandii jest stale w parlamencie obecna partia zielonych, która obecnie zdobyła 10 miejsc, a do ciekawostek z polskiego punktu widzenia można zaliczyć "partię na rzecz zwierząt", która obsadziła dwa stołki. Charakterystyczne dla Holandii jest też to, że tutaj wygrywający nie mogą samodzielnie rządzić. Obecny zwycięzca zajął tylko 31 miejsc w parlamencie, a do większości 76 głosów brakuje sporo, dlatego w Holandii najczęściej rządzą koalicje trzech albo czterech partii (i jakoś się najczęściej dogadują).
Trochę abstrakcyjna dla Polaków mogły być tutejsze dyskusje przedwyborcze. Holendrzy są bardzo pragmatyczni i zdają sobie sprawę, że z powodów demograficznych wszystkie obecne systemy emerytalne się posypią. Tutaj przechodzi się na emeryturę w wieku 65 lat, a coraz częściej mówi się o wydłużeniu wkrótce czasu pracy do 67 lat czy nawet do późniejszego wieku. Za to Polska, jeden z najbogatszych krajów Europy, daje emerytury kobietom już po osiągnięciu 60 lat, a mundurowi czy górnicy, nie płacąc w większości w ogóle składek ZUS, mogą być całkiem dobrze uposażonymi emerytami zaraz po czterdziestce. Widocznie Polacy uważają, że mając 1000 pomników papieża i świętego męczennika prezydenta pochowanego z królami, ich kraj otacza magiczna aura, która powoduje, że na emeryturze nie będą potrzebowac ani jedzenia, ani ubrań, ani prądu, czy gazu i że się spokojnie obejdą bez pieniędzy. Ciekawe, że ten naród daje się prowadzić tak ślepo aż na sam skraj przepaści. No ale tuż przed katastrofą znajdzie się na pewno wielu winnych i zamiast chleba będą przynajmniej igrzyska!

środa, 9 czerwca 2010

Wybory

Dziś w Holandii wybory do krajowego parlamentu, czyli jedyne wybory, w których obcokrajowcy nie mogą głosować. Pisałem już wcześniej, że tutaj wybory i głosowania odbywają się w dzień roboczy. Ciekawy artykuł o tych wyborach opublikowała Gazeta Wyborcza, cytuję:

"Prawie 12 milionów Holendrów wybiera 150 deputowanych do Stanów Generalnych, izby niższej parlamentu. Około 10 tys. lokali będzie otwartych do godz. 21. Umieszczono je w budynkach publicznych, szkołach i centrach sportowych, ale również w kościołach, restauracjach, szpitalach oraz na 44 największych dworcach kolejowych w kraju i na amsterdamskim lotnisku Schiphol."

O sytuacji politycznej w kraju informuje inny artykuł, według którego najprawdopodobniej premierem będzie lider liberałów, były menedżer koncernu Unilever. W sumie jakie to logiczne - za gospodarkę i finanse powinien odpowiadać ktoś, kto ma w tym jakieś doświadczenie, najlepiej jakiś sprawdzony biznesmen! Za to Polska ma pecha do historyków - obecny premier Donald Tusk ma wykształcenie historyczne (praca magisterska o kształtowaniu się legendy Józefa Piłsudskiego w przedwojennych czasopismach), były prezydent Lech Kaczyński miał doktorat z historii za rozprawę, w której soczyście cytował Lenina, Marksa i Engelsa, a obecny faworyt, Bronisław Komorowski, jest także historykiem, który nawet chwali się, że swoją pracę magisterską napisał w 11 dni przy pomocy żony i teścia... Na pocieszenie pozostaje fakt, że były premier Holandii, Jan Peter Balkenende aka "Harry Potter", także studiował historię, ale uwaga - historię gospodarki. Może dlatego Holendrzy skupiają się na gospodarce, a w Polsce najważniejsze są pomniki i rocznice?

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Przepisy pracy w Holandii

Pod ostatnim wpisem, w którym tak użalałem się nad 11 miesiącami nieprzerwanej pracy w Holandii, jeden z czytelników zadał pytanie o ilość urlopu w Holandii. Myślę, że to dobra okazja, żeby na łamach tego bloga napisać słów kilka o przepisach pracy w Holandii.
Największą różnicą pomiędzy polskim i holenderskim rynkiem pracy jest ogromna liczba pracujących tutaj młodych ludzi. Wielu Holendrów zaczyna pracę mając 15 czy 16 lat i nie jest to niczym dziwnym. Rynek jest doskonale dostosowany i są przepisy dokładnie określające, jaką pracę może wykonywać nieletni, w jakim wymiarze godzin, jak długo ma odpoczywać, ile zarabia itp. Najmłodsze dzieciaki roznoszą gazety i ulotki albo koszą trawniki, czy pomagają przy zbieraniu tulipanów. Starsze dzieciaki mogą pracować w supermarketach czy pomagać w najprzeróżniejszych firmach. 15-latek musi zarabiać minimum 422,30 euro miesięcznie, 20-latek minimum 865,65 euro, a od 23 lat w górę płaca minimalna wynosi 1407,60 euro (dane aktualne na wiosnę 2010). Przeciętne wynagrodzenie w tej chwili wynosi gdzieś miedzy 2000 a 2500 euro, wszystkie te kwoty są oczywiście brutto, a o niemałych tutaj podatkach pisałem już wcześniej.
Przepisy dotyczące urlopu są tutaj też różne od Polskich. Minimalna ilość dni płatnego urlopu to cztery razy ilość dni przepracowanych w tygodniu, czyli w większości przypadków 20 dni w roku. Ta formuła jest pewnie dlatego, że w Holandii sporo kobiet pracuje na różne części etatu, np dwa albo trzy dni w tygodniu. Jednak większość firm oferuje pracownikom troszkę więcej i standardem w wielu firmach jest 25 dni płatnego urlopu rocznie.
Jeden aspekt umów o pracę w Holandii jest taki sam jak w Polsce - po trzech terminowych umowach o pracę, czwarta musi być już na czas nieokreślony.
Na zdjęciu powyżej dwa zawody, których w Polsce raczej nie znajdziecie: pan robiący chodaki (drewniane buty) oraz pani sprzedająca sery na straganie nad kanałem.