wtorek, 15 grudnia 2009

Co Holendrzy jedzą? Czekoladowe literki :)

Pisząc kilka dni temu o czekoladowych literkach zapomniałem dodać, że Holendrzy je także jedzą :) Obiecałem także podać trochę liczb i ciekawostek, więc nie marnujmy czasu:
Tylko Holendrzy produkują teraz czekoladowe literki, eksportują je także do wielu krajów, w których mieszkają holenderscy osadnicy, jak na przykład Kanada czy USA. Roczna produkcja sięga wielu milionów sztuk, rynkowy potentat, firma Droste, produkuje ich 20 milionów, następna firma, de Heer, 10 milionów, a są także inni producenci. Około 2/3 sprzedawanych literek jest z mlecznej czekolady, na drugim miejscu jest czekolada biała, najmniej chętnie kupowane są gorzkie.
Oczywiście producenci nie produkują takich samych ilości każdej literki, każdego roku badają, jakie imiona są najczęstsze wśród dzieci, a zmienia się to tak samo często jak w Polsce. Z reguły najwięcej sprzedaje się 'M', mimo iż słowo "mama" to nie imię :) Na drugim miejscu jest S (od Sinterklaas), które także bywa uniwersalną literką dla każdego (np. prezent od firmy dla każdego pracownika) i może także zastąpić brakującą literkę (co ma dostać taki np. Łukasz?). Niektóre firmy w ogóle nie produkują liter 'Q', 'U', 'X', 'Y', 'Z', a także 'I', ponieważ wydaje się ona wielu niezgrabna i strasznie chuda. 'O' i 'V' są najmniej popularne. Niektóre dzieci marzą, by ich imię zaczynało się od 'M' albo 'W', mimo iż wszystkie literki mają tak naprawdę taką samą wagę i zawierają tyle samo czekolady :)
Dla chcących zgłębić temat polecam poczytanie o najpopularniejszych holenderskich imionach chłopców i dziewczynek. A na zdjęciu obok znak (dosłownie) czasu - czekoladowe arabskie literki - dla przybyszów spoza Europy, co jednocześnie chcą i nie chcą integrować się z holenderskim społeczeństwem.

Brak komentarzy: