sobota, 28 listopada 2009

Pies - produkt eksportowy Holandii

Każdy wie, że Holandia eksportuje kwiaty i sery oraz, bardziej nieoficjalnie, produkty zielarskie (np. susz konopii). Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że Holandia jest także na czele stawki w eksporcie psów tropiących. Jeśli gdziekolwiek w telewizji widzicie psa, który zabezpiecza teren wokół jakiegoś vipa albo szuka narkotyków na granicy, jest spora szansa, że jest to pies pochodzący właśnie z Holandii. Armie i służby celne z całego świata używają psów wyszkolonych w Niderlandach. Dlaczego?
Były szef wydziału psów tropiących w NATO, który także jest holenderskim hodowcą psów, wyjaśnia: "Holendrzy zżyli się z psami wiele wieków temu. Jesteśmy narodem kochającym psy, w przeciwieństwie do wielu innych krajów, gdzie nie mają one żadnego szczególnego statusu". Podejrzewa, że chodzi tu o specjalny zmysł, który ułatwia kontakt z psami: "Myślę, że jest to ton głosu. Na całym świecie ludzie mówią po prostu 'dobry piesek' i już. My wkładamy wiele emocji do naszego głosu, gdy mówimy do psów". Innym powodem może być to, że tak jak z końmi i bydłem, Holendrzy zajęli się krzyżowaniem i selektywną hodowlą psów dużo wcześniej niż inne nacje.
Popyt na holenderskie psy jest tak duży, że lokalni hodowcy nie nadążają z "produkcją", więc sprowadza się szczeniaki z innych krajów. W Holandii są one "socjalizowane" i szkolone. Co ciekawe, z psów do wykrywania narkotyków nie robi się ćpunów, tylko w trakcie szkolenia bawią się one zabawkami, np. piłkami, nasączonymi zapachem określonych rodzajów narkotyków. Gdy pies przegląda bagaże na lotnisku, tak naprawdę szuka on swojej ulubionej zabawki, a nie kolejnej "działki".
Kto poza policją i podobnymi służbami jest odbiorcą takich psów? Okazuje się, że coraz częściej wykorzystywane są one także przez prywatne firmy, np. do sprawdzania pracowników w dużych korporacjach, a w Rotterdamie psy przeszukują kontenerowce w poszukiwaniu pasażerów na gapę.
Na zdjęciu obok psy służące jako wycieraczka (i z pewnością także jako ochrona, niech nie zmyli was znudzony wygląd ich pysków!) przed wejściem do sklepu zoologicznego w Haarlemie.

1 komentarz:

Monika Zawadzka pisze...

Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !