piątek, 6 listopada 2009

Co Holendrzy jedzą? Hutspot i stamppot

W cyklu o holenderskim jedzeniu czołowie miejsce musi się znaleźć dla hutspota. Holendrzy uwielbiają różnego rodzaju breje i mazie, jak np. purée ziemniaczane, a hutspot jest niczym innym jak purée z ziemniaków, cebuli i marchewki. Ta potrawa była tu popularna odkąd ziemniaki zawędrowały na kontynent europejski, a nawet wcześniej, tylko zamiast nich używano wtedy pasternaka.
Podczas niemieckiej okupacji hutspot szczególnie zyskał na popularności z dwóch powodów - po pierwsze jego składniki są jednymi z podstawowych warzyw, łatwo dostępnymi i możliwymi do wyhodowania w każdym przydomowym ogródku, a po drugie kolor potrawy jest bardzo zbliżony do umiłowanego przez holendrów oranje (na zdjęciu).
Stamppot jest ogólną nazwą na wszystkie breje z gotowanych warzyw, ale najczęściej się jej używa odnośnie purée z ziemniaków i cykorii (czasem także z dodatkiem kapusty). Obie te potrawy są bardzo łatwe do przyrządzenia w domu, ale też można je znaleźć w lokalnych restauracjach.
A z czym się jada takie cuda? Najczęściej hutspot się widzi samodzielnie albo z kawałkiem wołowiny, natomiast stamppot z kiełbasą. Jednak zdarzają się też tacy, którzy jedzą hutspota, albo nawet same purée ziemniaczane, z sosem jabłkowym. Co ciekawe, jest też sporo takich, którzy hustpota jadają, ale tylko zimą. Co kraj to obyczaj, smacznego!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witaj Grzesiu:) mam nadzieje,ze osobiscie tego dnia sprobowales? ;)

Anonimowy pisze...

upssss- tego DANIA -mialo byc, sorry :)

Gregor pisze...

Oczywiście, to zdjęcie przedstawia część mojej kolacji sprzed paru dni :)

akustyk pisze...

nie no... do gwaltow na sztuce kulinarnej typu kroket czy frikandel zdazylem sie przyzwyczaic. mojemu zoladkowi zdarza sie tez czasem przezyc porcje patatje met (choc profilaktycznie zawsze glosno i wyraznie mowie "zonder" i unikam lokali typu Smullers czy Febo)... ale hutspot i stamppot powinny byc scigane z konwencji genewskiej... dobrze, ze sa wszedzie knajpy hinduskie czy chinskie, bo te holenderskie przysmaki wykonczylyby allochtonen predzej niz Wilders :D

Anonimowy pisze...

Akustyk: wlasnie jestem na etapie leczenia sie po kuchni chinskiej. W kuchni chinskiej dodaja glutaminian sodu i inne dopalacze smakow. Generalnie u roznych osob roznie sie to objawia. U jednych podraznia skore, inni sie poca, a jeszcze inni maja sztywnienie karku albo wygladaja jak po zatruciu pokarmowym i mdleja!
Juz wole holenderskie jedzenie niz chinszczyzne czy indyjskie jedzenie.