piątek, 12 czerwca 2009

Nijmegen Vierdaagse

Czterodniowe marsze, o których pisałem ostatnio, narodziły się na początku XX wieku, najpierw jako czysto wojskowe przedsięwzięcie, z symbolicznym tylko udziałem cywilów, jednakże z czasem impreza stawała się coraz mniej militarna. Warto jednak podkreślić, że wciąż biorą w nich udział żołnierze z całego świata. Najbardziej oblegane i największe są marsze organizowane w Nijmegen. Nie mają one w nazwie słowa 'avond' oznaczającego wieczór, więc zajmują one cztery całe dni. Trasy z reguły mają od 20 do 50 km długości, co jak na zwykły marsz może być wyczynem dla wielu osób.
Marsze w Nijmegen cieszyły się taką popularnością, że w 2004 roku wprowadzono górny limit ilości uczestników - 47.000! Oczywiście limit nie dotyczy pani Annie Berkhout z Voorgurga, która jest absolutną rekordzistką finiszując 66 razy w marszach w Nijmegen. Tak ogromna ilość ludzi wymusza skomplikowaną logistykę, choćby takie ułożenie trasy, żeby w żadnym miejscu nie dochodziło do korków. Ze względu na ilość uczestników są to zdecydowanie największe marsze na świecie.
Najbardziej pamiętny będzie marsz z 2006 roku (dziewięćdziesiąty z kolei, od początku imprezy), który trwał tylko jeden dzień. Panowały wtedy niespotykane w Holandii upały, z powodu których niezliczona ilość ludzi trafiła do szpitala, dwóch uczestników umarło z gorąca pierwszego dnia, więc podjęto decyzję o zakończeniu marszy przed czasem.
W marszach w Holandii startują głównie dzieci z towarzyszącymi im rodzicami i nauczycielami, często też całe rodziny, natomiast impreza w Nijmegen jest wyjątkowa z powodu dużej liczby uczestników z całego świata. Co ciekawe, bardzo duży odsetek ludzi kończy marsze dochodząc do mety, przykładowe liczby z roku 2008: zarejestrowało się 43.450 ludzi, z czego ok 5000 nie zgłosiło się na start, po drodze odpadło tylko niecałe 3500, więc do mety doszło aż 35.000 ludzi z 24 krajów - wszyscy oni dostali oficjalne holenderskie odznaczenie - krzyż czterodniówki - wojskowi i skauci mogą go nosić na mundurach.
Marsze w Nijmegen mają sporą oprawę, często otwarcie ich jest bardzo uroczyste. Zdjęcie powyżej, znalezione na serwisie flickr, właśnie pokazuje kadr z otwarcia :)

1 komentarz:

fio pisze...

Boskie zdjecie, gasiorkow limit nie obejmuje? ;)