wtorek, 24 lutego 2009

Konie

Konie można spotkać na każdym kroku w Holandii. W mniejszych miastach i miasteczkach w sobotę i niedzielę można spotkać ludzi jeżdżących na koniach, także ulicami. Nikogo to nie dziwi i jest absolutnie normalny widoczek w tym kraju. Jest tu sporo stadnin, tuż koło mojego miejsca zamieszkania są dwie, w promieniu 10 minut na rowerze są co najmniej cztery.
Jednak koni nie widzi się tylko w stadninach - na obrzeżach holenderskich miast są bowiem pastwiska, gdzie normalnie pasą się owce, krowy i konie - widok już rzadko spotykany w Polsce, która to miała być ostoją natury i tradycyjnego rolnictwa w UE :) Tu nie jest niczym normalnym, że kończy się osiedle domków, a tuż po drugiej stronie ulicy ciągną się pastwiska. Co ciekawe, często nie ma tam w ogóle płotów - funkcje ogrodzeń pełnią małe kanały.
Oczywiście Holendrzy nie byliby sobą, gdy nie pobudowali usprawnień do swojego hobby. Dla koni mają cały system ścieżek konnych (bo chyba nie końskich, prawda?), które z reguły wiodą po dość atrakcyjnych terenach zielonych, ale czasem także przecinają miejscowości (zdjęcie takiej właśnie ścieżki macie tuż po lewej). Jednakże te same tereny zielone są częstym celem wycieczek rowerzystów, jak łatwo się domyśleć, zdarzają się skrzyżowania ścieżek rowerowych i konnych. Nurtuje mnie jedna kwestia - kto ma pierwszeństwo - rower czy koń? :)

3 komentarze:

Basia Majka pisze...

tak, widok koni a w szczególności częste zawody na koniach to jak wspomniałeś w dni takie jak sobota i niedziela nie należą do rzadkich zjawisk. Jeżdżą na nich i starsi i malutcy, jak dla mnie rewelacja, chodziliśmy w Tilburgu na takie zawody...:) Super było!

Magda pisze...

Pierwszeństwo? Mimo wszystko zapewno rower rulez :)

fio pisze...

ja stawiam na konia z racji gabarytow :) rower nie ma sznas :)