środa, 14 stycznia 2009

Ludzie na lodzie [ciąg dalszy]

Miniona sobota wyglądała dokładnie tak jak na zdjęciu obok - słoneczna pogoda i rodziny ślizgające się na zamarzniętych kanałach i jeziorach. Telewizja holenderska też pokazywała cały czas podobne obrazki. Ciekawiło mnie, skąd ten "fioł" na punkcie łyżew w tym kraju i właśnie telewizja podsunęła mi odpowiedź. Wyjaśnię najpierw, że mimo iż nie umiem niderlandzkiego, to po paru miesiącach osłuchiwania się i dzięki jako takiej znajomości niemieckiego rozumiem częściowo niderlandzki. Ale wracając do tematu - otóż telewizja pokazywała relację z wyścigu łyżwiarskiego po zamarzniętym jeziorze i jak to ma w zwyczaju, pytała gapiów o ich opinie. Zapytali chłopczyka, czy fajny wyścig (oczywiście mu się bardzo podobał) i czy będzie jeździć na łyżwach, a chłoczyk na to odpowiedział - "tak, mama powiedziała, że będę, bo to ważne". Potem reporter pytał mamę dziecka, dlaczego chce, żeby jej syn jeździł na łyżwach. Jaka mogła być odpowiedź? Można by się spodziewać czegoś o ruchu na świeżym powietrzu, o oderwaniu dziecka od komputera itp, prawda? A mama odpowiedziała jednym zdaniem, które mnie zaskoczyło - "jest prawdziwym Holendrem, więc musi jeździć na łyżwach". Tutejsi znajomi też mi mówili o bardzo silnej narodowej nostalgii do łyżew - wychodzi na to, że jeżdżenie na łyżwach po zamarzniętych jeziorach i kanałach jest nie tylko przyjemnością, a także częścią "bycia Holendrem" i wręcz patriotycznym obowiązkiem. Zwycięzcy ważniejszych wyścigów są bohaterami narodowymi, telewizja pokazuje ludzi przynoszących im kwiaty do domów :)
Być może zauważyliście krzesło na załączonym zdjęciu - o co chodzi z tym krzesłem, napiszę w następnym wpisie już na dniach!

Brak komentarzy: