niedziela, 1 czerwca 2008

Jutro do pracy

W niedzielę odbyłem spacer odwiedzając zamknięte sklepy, zamkniętą informację turystyczną, zamkniętą pocztę itp :) Nawet na moment wyszło słońce i ujrzałem skrawek błękitu, ale nie było jakiejś sensacji w tym czasie na ulicach, więc pewnie nie jest to taką rzadkością w tym kraju ;)
Spacerowałem po mieście oglądając domy i mieszkania i uliczki (jedna na zdjęciu obok), specjalnie nie wziąłem roweru, żeby w spokoju się rozglądać. Zresztą rowery w obecnym tymczasowym mieszkaniu mają bardzo niewygodne siodełka, a ja już wiem, co by niektórzy pomyśleli, gdybym im powiedział, że drugi dzień w Holandii, a już mnie tyłek boli ;)
Wcześniej dużo czytałem o braku firanek w oknach, ale co się najbardziej rzuca w oczy, to wielkie okna. Tam wszystkie mieszkania mają ooooooooogromne okna, w mieszkaniu, gdzie tymczasowo przebywam, okna zaczynają się ok 60 cm nad podłogą i ciągną się do samego sufitu, poziomo idą od ściany do ściany - naprawdę wrażenie jest niesamowite, no i bardzo rozjaśnia to pokój. A firanki jednak są w oknach, co prawda rzadko, ale są. Niektórzy, szczególnie mieszkający na parterze mają zmatowione części okien, ale i tak spacerując w dzień mogłem swobodnie zaglądać do wielu mieszkań, wieczorem na pewno efekt jest dużo wyraźniejszy i prawie każde mieszkanie ma swój Truman show, czy swój teatrzyk. Co prawda najczęściej pewnie jest przedstawienie "Kilku ludzi na kanapie ogląda telewizję", ale na pewno bywają chlubne wyjątki :)
Tematem rzeka jest też "dzieci i rowery" - widziałem kilka różnych patentów na wożenie dzieci, jeden ciekawszy od drugiego. Często spotykane są rowery a'la riksza, gdzie z przodu jest skrzynia, w której można przewieźć worek ziemniaków albo czwórkę dzieci, z których każde ma swoje pasy bezpieczeństwa :) Bardzo popularne są siodełka w miejscu bagażnika, bywa coś w rodzaju siodełka na przedłużonej ramie, takie "naczepki" z siodełkiem i inne nieprawdopodobne patenty. Zastanawiam się, co by zrobili polscy policjanci widząc dzieci przewożone w drewnianej skrzynce przymocowanej do roweru, w ilości nawet sztuk cztery :)

A jutro do pracy, o 13:00 mam umówioną wizytę w urzędzie imigracyjnym czy czymś takim, gdzie mają mi wkleić naklejkę do paszportu, że jestem tu legalnie, zameldować mnie itp. Mam nadzieję, że dostanę od razu laptopa, samochód, biurko, fotelik itp. Doszły mnie już ploty na temat lunchów w tej firmie (są naprawdę ciekawe), ale szczegóły opiszę jutro, gdy to sprawdzę. Dość, że zapowiada się naprawdę interesująco!

Brak komentarzy: